Łukasz Dąbrowski: Warto pomyśleć o mikołajowej służebności przesyłu | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Łukasz Dąbrowski: Warto pomyśleć o mikołajowej służebności przesyłu

Portal Procesowy: Wszyscy liczą na odwiedziny Mikołaja, ale mało kto podpisuje z nim stosowną umowę. Czy Mikołaj może bezumownie wkroczyć na cudzy teren?

Łukasz Dąbrowski: Nie powinien. Prawo własności, a także prawo niezakłóconego posiadania są co do zasady nienaruszalne. Wkroczenie przez Mikołaja na cudzy dach lub do mieszkania może zatem stanowić naruszenie spokojnego posiadania. Należy przy tym pamiętać, że w grę wchodzi nie tylko odpowiedzialność cywilna. Mikołaj przecież bez wiedzy i zgody właścicieli wkracza na cudze posesje, co naraża go na poważne zarzuty karne, np. oskarżenie o włamanie. Wprawdzie cel wizyty, a mianowicie dostarczenie prezentów, stanowiłby pewną okoliczność łagodzącą, niemniej jednak tę kwestię należałoby uregulować.
Czy Mikołajowi z racji pełnionej funkcji nie powinny przysługiwać jakieś szczególne uprawnienia?
Można się nad tym zastanowić, zwłaszcza że takie uprawnienia, z natury rzeczy ograniczone czasowo do Wigilii, nie musiałyby być uciążliwe dla właścicieli. Biorąc pod uwagę nawyki Mikołaja, można rozważyć przyznanie mu służebności przechodu przez dachy, a następnie służebności przesyłu przez komin. W tym miejscu rodzą się niestety problemy prawne i techniczne – mianowicie polskie normy budowlane prawdopodobnie nie przewidują kominów w standardzie pozwalającym na zmieszczenie się tam Mikołaja.
Drugi, jeszcze poważniejszy problem, dotyczy osób mieszkających w blokach niewyposażonych w tzw. kominy spalinowe, tylko w znacznie węższe szyby wentylacyjne. Coraz więcej osób w takich mieszkaniach instaluje sobie kominki, ewidentnie w tym celu, aby Mikołaj mógł się przez nie przedostać. Takie działanie jest nierozważne z dwóch powodów. Po pierwsze, kominki te są instalowane niezgodnie z normami budowlanymi, gdyż wyloty kominowe podłączane do sieci wentylacyjnej rodzą zagrożenie pożarowe. Po drugie, Święty Mikołaj do wąskiej rury wentylacyjnej i tak się nie zmieści, w związku z czym nadzieje właścicieli nielegalnych kominków są bezzasadne.
Tak czy owak oprócz ustanowienia służebności przesyłu należałoby się zastanowić nad przystosowaniem polskich mieszkań do warunków technicznych, jakim odpowiada Mikołaj.
A jak można ustanowić taką służebność?
Można sobie wyobrazić, że Mikołajowi, jako powszechnemu dostarczycielowi prezentów, przysługuje roszczenie o ustanowienie takiej służebności na każdej nieruchomości zabudowanej budynkiem wyposażonym w komin.
Również każdy zainteresowany regularnym otrzymywaniem prezentów powinien mieć możliwość ustanowienia takiej służebności na swojej nieruchomości.
Można by się nawet zastanowić nad jakimś roszczeniem zbiorowym wszystkich mieszkańców kraju wobec Mikołaja o ustanowienie służebności przesyłu przez ich kominy. Otwartą kwestią pozostaje, kto byłby uprawniony do rozsądzania sporów związanych z ustanawianiem i wykonywaniem służebności. Może Międzynarodowy Trybunał Życzeń i Prezentów?
Raczej nie zmusimy w ten sposób Mikołaja, aby do nas przychodził, ale przynajmniej będziemy mieli pewność, że z prawnego punktu widzenia zrobiliśmy wszystko, by zapewnić sobie jego wizytę.
Pojawiają się tu oczywiście wspomniane wcześniej problemy techniczne związane z nieprzystosowaniem części mieszkań i budynków do przyjmowania Mikołaja „metodami tradycyjnymi”.
Czy należy liczyć się z tym, że Mikołaj będzie zaglądał tylko do tych domów, dla których zostanie ustanowiona służebność?
Oczywiście. Kiedy ta praktyka się upowszechni, ten, kto mikołajowej służebności przesyłu nie ustanowi, będzie musiał liczyć się z tym, że Mikołaj przyzwyczajony do komfortu przechodzenia przez komin skrojony na miarę i zgodnie z prawem, zaprzestanie odwiedzania mieszkań „nieprzystosowanych”.
Na szczęście w aktualnym stanie prawnym, aby zapewnić sobie mikołajową wizytę, wystarczy być grzecznym.
Rozmawiała Justyna Zandberg-Malec