Przyczynienie się do przyczynienia. Kiedy błąd pełnomocnika może zmniejszyć należne zadośćuczynienie? | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Przyczynienie się do przyczynienia. Kiedy błąd pełnomocnika może zmniejszyć należne zadośćuczynienie?

Właściwe określenie żądanej wysokości zadośćuczynienia za rozstrój zdrowia, jeśli poszkodowany przyczynił się do powstania szkody, może stanowić problem nawet dla profesjonalnych pełnomocników osób poszkodowanych. Kwestia ta rodzi bowiem kilka poważnych wątpliwości natury praktycznej, które poruszył m.in. Sąd Najwyższy w uchwale z 11 kwietnia 2019 r. (III CZP 105/18).

Prawne aspekty zadośćuczynienia za rozstrój zdrowia w praktyce

Aby zrozumieć istotę oraz znaczenie ww. uchwały, należy w pierwszej kolejności przypomnieć treść przepisów art. 445 § 1 (który w praktyce procesowej ma najczęstsze zastosowanie), 362 k.c. oraz art. 321 § 1 k.p.c.

W myśl art. 445 § 1 k.c. sąd może przyznać poszkodowanemu odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. W orzecznictwie Sądu Najwyższego zaznacza się, że w przypadku uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia należy m.in. wziąć pod uwagę: „rodzaj i stopień intensywności cierpień fizycznych lub psychicznych, czas ich trwania, nieodwracalność skutków urazu, wpływ skutków urazu na dotychczasowy styl życia pokrzywdzonego, rodzaj dotychczas wykonywanej przez niego pracy zarobkowej, szanse na przyszłość, a także poczucie nieprzydatności społecznej czy wywołaną bezradność życiową pokrzywdzonego1. Jednocześnie trzeba podkreślić, że zadośćuczynienie – przyznawane na podstawie art. 445 § 1 k.c. – ma charakter kompensacyjny, tj. stanowi „sposób naprawienia szkody niemajątkowej, wyrażającej się krzywdą w postaci doznanych cierpień fizycznych i psychicznych. Niewymierność czynników wpływających na wysokość zadośćuczynienia sprawia, że sąd ma pewną swobodę przy ustalaniu rozmiaru krzywdy, a tym samym sumy zadośćuczynienia2.

Z kolei art. 362 k.c. stanowi, że jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza do stopnia winy obu stron. W orzecznictwie oraz doktrynie prawa cywilnego nie budzi wątpliwości, że powyższy przepis może mieć również zastosowanie w sytuacjach, w których poszkodowany domaga się zasądzenia zadośćuczynienia.

W praktyce procesowej przyczynienie do powstania szkody określa się jako pewną wartość procentową, o którą następnie zostaje zmniejszone świadczenie pieniężne. Ilustruje to następujący przykład: w wyniku zdarzenia szkodowego doszło do rozstroju zdrowia poszkodowanego, a poszkodowany przyczynił się do powstania tejże szkody w 30%. Poszkodowany żąda w pozwie zadośćuczynienia pieniężnego w kwocie 10 000 zł – i taką też kwotę jako właściwą ustala sąd. Sąd zasądzi jednak kwotę 7 000 zł.

Równie ważna zasada została zawarta w art. 321 § 1 k.p.c., zgodnie z którym sąd nie może zasądzać ponad żądanie.

Autonomia sądów a „przewidywania przedprocesowe”

Przytoczone przepisy oraz rozważania judykatury w praktyce procesowej stwarzają dla pełnomocników problem z ustaleniem wysokości kwoty, jakiej poszkodowany winien domagać się z tytułu zadośćuczynienia.

Aż do momentu wyrokowania pełnomocnik poszkodowanego nie zna wysokości zadośćuczynienia, jaką sąd uzna za stosowną rekompensatę za doznane krzywdy i cierpienia. Może się jej jedynie domyślać. Przykład w kontekście przepisu art. 321 § 1 k.p.c. – pełnomocnik zażądał zasądzenia zadośćuczynienia w wysokości 100 000 zł, zaś po przeprowadzeniu postępowania dowodowego sąd ocenił, że poszkodowanemu należy się kwota 200 000 zł. W takiej sytuacji sąd może zasądzić jedynie maksymalnie kwotę 100 000 zł, gdyż jest związany wysokością żądania osoby poszkodowanej.

Rozwiązaniem nie może być żądanie zasądzenia zadośćuczynienia z tzw. „górką”. Naraża to poszkodowanego na przegranie sprawy w pewnym stopniu, co może wiązać się z potrzebą uiszczenia należności pieniężnych na rzecz przeciwnika.

Stąd też z punktu widzenia pełnomocnika poszkodowanego najlepiej zażądać zasądzenia zadośćuczynienia „w punkt”. I tutaj powstaje największy problem praktyczny – jak taką wysokość ustalić przed wniesieniem pozwu, skoro w zakresie ustalenia sumy zadośćuczynienia sąd orzekający ma pełną autonomię? Przełożenie indywidualnych krzywd i cierpienia poszkodowanego – które w swojej istocie są niewymierne – na konkretną kwotę pieniężną może być dla prawnika nie lada wyzwaniem. Jest to o tyle kłopotliwe, że sądy nierzadko w podobnych stanach faktycznych i prawnych zasądzają różne kwoty zadośćuczynienia.

Można wskazać pewne mechanizmy, które do pewnego stopnia pozwalają określić „widełki”, w których winno mieścić się zasądzone przez sąd zadośćuczynienie3. Dotyczy to jednak wyłącznie nieskomplikowanych stanów faktycznych, a na pewno nie dotyczy tzw. krzywd niewyobrażalnych4.

Problematyczny zbieg

Co zatem w sytuacji, gdy powyższe problemy nałożą się na siebie? Dla przykładu: pełnomocnik osoby poszkodowanej – która przyczyniła się do powstania szkody w 50% – zażądał zasądzenia na jej rzecz kwoty zadośćuczynienia w wysokości 100 000 zł. W toku postępowania nie rozszerzono powództwa, a po przeprowadzeniu postępowania dowodowego sąd orzekający doszedł do przekonania, że poszkodowanemu należy się zadośćuczynienie w wysokości 180 000 zł. Pojawia się tu wątpliwość: która kwota podlega obniżeniu: żądana w pozwie czy ustalona w toku postępowania przez sąd (nieznana poszkodowanemu i jego pełnomocnikowi aż do samego momentu wyrokowania)?

Przyjmując pierwsze założenie, sąd winien zasądzić jedynie 50 000 zł. W drugim przypadku sąd zasądzi zadośćuczynienie w wysokości 90 000 zł, co w teorii nie spowoduje bezpośredniego naruszenia zasady zakazu orzekania ponad żądanie. Do takiego naruszenia z pewnością by doszło, gdyby sąd zasądził np. kwotę 110 000 zł.

Które rozwiązanie winien więc uwzględnić sąd orzekający? Które jest bardziej sprawiedliwe i uwzględnia zasadę równości stron oraz samą kontradyktoryjność procesu? Właśnie tej problematyki dotyczy omawiana uchwała Sądu Najwyższego.

Uchwała i prawnicze przyczynienie się do przyczynienia

Uchwała Sądu Najwyższego z 11 kwietnia 2019 r. (III CZP 105/18) stanowi, że „sąd, podzielając zarzut przyczynienia się poszkodowanego do powstania szkody, odnosi się do żądania pozwu i odpowiednio zmniejsza zasądzone zadośćuczynienie, obowiązany jest jednak uwzględnić ograniczenie roszczenia z tej przyczyny, wskazane w podstawie faktycznej powództwa”.

Stosownie do uchwały obniżenie zadośćuczynienia z powodu przyczynienia się do powstania szkody odnosić się ma do wysokości żądania w pozwie, nie zaś do wysokości ustalonej w toku procesu przed sąd orzekający. Niemniej sąd jest obowiązany uwzględnić wszelkie ograniczenia (np. przyczynienie się do powstania szkody czy wcześniej uzyskane przez poszkodowanego świadczenia z tytułu ubezpieczenia NNW), jeżeli były wskazane w podstawie faktycznej powództwa.

Wydaje się, że przyjęta uchwała powoduje, że pełnomocnik osoby pokrzywdzonej, która przyczyniła się do powstania szkody, będzie musiał zachować szczególną ostrożność przy wskazywaniu żądanej wysokości zadośćuczynienia. Literalne brzmienie uchwały pozwala przyjąć, że w niektórych przypadkach5 żądanie zasądzenia zadośćuczynienia w zbyt niskiej wysokości nie będzie mogło zostać „skorygowane” przez sąd. Niedopuszczalne będzie ustalenie tzw. właściwej kwoty pieniężnej za doznane krzywdy i cierpienia oraz następcze działanie matematyczne. Może zatem dojść do sytuacji, w której pełnomocnik osoby poszkodowanej de facto przyczyni się do obniżenia zadośćuczynienia, które i tak będzie już pomniejszone z uwagi na samo przyczynienie się poszkodowanego do powstania szkody.

Można to nazwać prawniczym przyczynieniem się do przyczynienia.

Natomiast z punktu widzenia drugiej strony procesu – w szczególności towarzystw ubezpieczeniowych – omawiana uchwała Sądu Najwyższego niewątpliwie stanowi solidny argument, by żądać częściowego oddalenia powództwa, jeżeli osoba poszkodowana przyczyniła się do powstania szkody i nie zaznaczyła tego w powództwie.

Istotna jest przy tym okoliczność, że tzw. szkody osobowe (tj. związane z krzywdami fizycznymi i psychicznymi oraz rozstrojem zdrowia) często są powiązane z ubezpieczeniami gospodarczymi. W tym zakresie uchwała może mieć zastosowanie do spraw powiązanych z obowiązkowym ubezpieczeniem OC posiadaczy pojazdów mechanicznych (kolizje samochodowe, w których doznano rozstroju zdrowia), ubezpieczenia prowadzenia działalności gospodarczej sklepów wielkometrażowych (poślizgnięcie na mokrej powierzchni) czy też ubezpieczenia OC pracodawców (wypadki przy pracy).

Uchwała jednocześnie wyjaśnia pewną wątpliwość praktyczną – co w sytuacji, gdy przed wszczęciem postępowania z góry i obiektywnie wiadomo, że osoba poszkodowana w sposób oczywisty przyczyniła się do powstania szkody? Czy w takim stanie rzeczy powinno wnosić się o zasądzenie całej kwoty zadośćuczynienia, czy też o takie świadczenie pieniężne, które w swojej wysokości uwzględniałoby już pewien procent przyczynienia się do powstania szkody?

Stosownie do uchwały sąd orzekający jest zobowiązany uwzględnić tego typu ograniczenie roszczenia, jeżeli zostało wskazane w podstawie faktycznej powództwa. Mówiąc krótko – jeżeli pełnomocnik poszkodowanego w treści pozwu wskaże wprost, że żądane zadośćuczynienie uwzględnia instytucję przyczynienia się do powstania szkody oraz prawidłowo określi jej wysokość procentową, to sąd orzekający nie obniży zasądzonego zadośćuczynienia o „jeszcze dalsze przyczynienie się do powstania szkody”.

Niewątpliwie dla pełnomocników kłopotliwe będzie samo określenie tej wartości procentowej przed wszczęciem procesu. W tym zakresie nie ma wypracowanych metodologii, nawet na określenie „widełek”. Stąd też najbardziej pomocne będzie doświadczenie życiowe i zawodowe.

Niemniej z punktu widzenia osób poszkodowanych uchwała wskazuje systemowo korzystne rozwiązanie. Właściwe kalkulacje przedprocesowe nie narażą poszkodowanego na ryzyko obciążenia kosztami procesu związane z ich tzw. stosunkowym rozdzieleniem. Jeśli pełnomocnik osoby poszkodowanej prawidłowo określi wartość zadośćuczynienia i samą wysokość procentową przyczynienia się do powstania szkody, osoba poszkodowana powinna wygrać sprawę w 100%.

Powyższe powoduje, że to przeciwnik – najczęściej towarzystwo ubezpieczeniowe – będzie co do zasady w całości obciążony kosztami procesu.

A co z krzywdami niewyobrażalnymi?

Dalsze wątpliwości budzi kwestia tzw. krzywd niewyobrażalnych, przy których ustalenie wysokości zadośćuczynienia jest nadzwyczaj skomplikowane. Podkreślić trzeba, że w takich sprawach sąd orzekający ma wysoką autonomię w zakresie ustalenia należytej wysokości zadośćuczynienia. Istotne jest również, że tego typu krzywdy wiążą się z kwotami pieniężnymi nawet powyżej miliona złotych. Niewykluczona jest sytuacja, w której pełnomocnik poszkodowanego – zgodnie ze swoją najlepszą wiedzą oraz doświadczeniem – zażąda zasądzenia na jego rzecz kwoty np. 900 000 zł (które w swojej wysokości uwzględnia przyczynienie się do powstania szkody w 10%), zaś w toku postępowania sąd uzna, że za doznaną krzywdę i cierpienia należy się pokrzywdzonemu zadośćuczynienie na poziomie 1 250 000 zł. Jednocześnie sąd wyważy, że poszkodowany przyczynił się do powstania szkody w 20%. W takiej sytuacji sąd orzekający winien – stosownie do uchwały – zasądzić jedynie kwotę 800 000 zł zamiast 1 000 000 zł.

Powyższe wysokości są oczywiście przykładowe. Niemniej wskazują, że przy krzywdach niewyobrażalnych różnice pomiędzy poszczególnymi kwotami – po zastosowaniu uchwały – mogą być niebagatelne, zarówno dla poszkodowanych, jak i samych towarzystw ubezpieczeniowych.

Podsumowanie

Co prawda nie jest jeszcze znane pisemne uzasadnienie Sądu Najwyższego, niemniej można przyjąć, że uchwała będzie rzutować na aktualne oraz przyszłe postępowania, w szczególności pomiędzy osobami poszkodowanymi a towarzystwami ubezpieczeń. Chodzi tutaj m.in. o postępowania, w których strony będą wiodły spór co do dwóch sprzężonych ze sobą kwestii: przyczynienia się do powstałej szkody, jak i samej wysokości zadośćuczynienia.

Ponieważ sama uchwała nie ma charakteru zasady prawnej, stąd też potrzeba czasu, by określić, czy – oraz w jakim zakresie – zostanie przyjęta do praktyki orzeczniczej sądów powszechnych.

Mateusz Kosiorowski, praktyka reprywatyzacji i doradztwa dla klientów indywidualnych kancelarii Wardyński i Wspólnicy


1 Por.: wyrok Sądu Najwyższego z 7 grudnia 2017 r., I PK 337/16 (LEX nr 2438318).

2 Por.: wyrok Sądu Najwyższego z 8 września 2017 r., II CSK 842/16 (LEX nr 2407823).

3 W szczególności przy zastosowaniu tabeli stałego lub długotrwałego uszczerbku na zdrowiu, por.: załącznik nr 1 do rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 18 grudnia 2002 r. (poz. 1974).

4 Za taką krzywdę należy np. uznać wypadek, w wyniku którego młoda osoba straciłaby jednocześnie zdolność widzenia oraz słuchu.

5 M.in. gdy poszkodowany w istocie przyczynił się do powstania szkody oraz nie wskazał tego w treści pozwu, a następnie w toku procesu kwestionował swoje przyczynienie.