Poradnik: jak (nie) pisać klauzul jurysdykcyjnych | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Poradnik: jak (nie) pisać klauzul jurysdykcyjnych

W umowach z zagranicznymi kontrahentami postanowienia o jurysdykcji sądów właściwych do rozstrzygania sporów są standardem, jednak ich sporządzaniu towarzyszy czasem rutyna i brak głębszej refleksji. Może to prowadzić do poważnych problemów, jeżeli do sporu nieoczekiwanie dojdzie. W oparciu o nasze doświadczenie podpowiadamy, jak uniknąć najgorszych błędów.

Jeśli chcesz pokoju…

Gdy strony podpisują kontrakt, zakładają często, że do poważnych sporów nie dojdzie, a przynajmniej że nie dobrną one do etapu sądowego. To skądinąd zrozumiałe założenie – oparte o zaufanie, jakie wzbudził w czasie negocjacji kontrahent – bo przecież rozsądnie planujący przedsiębiorca nie ładowałby się dobrowolnie w kłopoty.

Rzeczywistość jednak bywa inna i dobrą zasadą przy zawieraniu każdej umowy jest założenie, że podpisuje się ją właśnie na wypadek, że spór wybuchnie i nie uda się go polubownie rozwiązać. Założenie to powinno przyświecać uzgadnianiu nie tylko kluczowych kwestii komercyjnych, regulacji kar umownych albo zasad zakończenia współpracy, ale też zagadnień pozornie formalnych, takich jak właśnie wybór jurysdykcji krajowej (inaczej: właściwości międzynarodowej) sądów, które będą właściwe do rozstrzygania sporów związanych z umową.

Możliwych problemów jest tak wiele jak i potencjalnych rozwiązań, stąd skupimy się tylko na wybranych przykładach.

1. Wybór jurysdykcji połączony z arbitrażem

W praktyce międzynarodowej spotyka się czasem klauzule rozstrzygania sporów, które z jednej strony przewidują, że właściwą formą postępowania będzie arbitraż (sąd polubowny), ale jednocześnie wskazują jurysdykcję krajową sądów powszechnych. Choć jest to zapewne motywowane chęcią zapewnienia kompletnej i jasnej regulacji, skutek może być zgoła przeciwny.

Problem bierze się stąd, że istotą umowy o arbitraż jest wyłączenie jurysdykcji sądów państwowych w zakresie sporów przekazanych do arbitrażu. Jeśli więc strony uzgadniają, że spory rozstrzygać będzie zarówno trybunał arbitrażowy, jak i sąd powszechny danego kraju, stanowi to sprzeczność, którą być może da się usunąć przez odpowiednią interpretację umowy, ale jest to obarczone bardzo poważnymi ryzykami procesowymi, z nieważnością klauzuli włącznie.

Aby uniknąć problemu, najlepiej jednoznacznie określić w umowie, że spory będą rozstrzygane albo tylko przez sądy państwowe wskazanej jurysdykcji, albo tylko w arbitrażu.

Jeżeli już umowa ma regulować zarówno arbitraż, jak i jurysdykcję sądową, to należy wskazać, że wyznaczenie jurysdykcji krajowej służy tylko na wypadek uznania klauzuli arbitrażowej za nieważną, względnie niewykonalną, czy też że dotyczy tylko zakresu spraw, który nie może być rozstrzygany w arbitrażu (choć w kontekście umów biznesowych jest to wąska kategoria).

2. Jurysdykcja wyłączna czy niewyłączna

Kształtując klauzulę wyboru właściwości międzynarodowej sądów, należy pamiętać, że wybraną jurysdykcję można wskazać:

  • albo jako wyłączną – co oznacza, że tylko jej sądy będą właściwe do rozpoznawania spraw,
  • albo jako niewyłączną (fakultatywną), a więc niejako „dodatkową” wobec tych, z których strony mogą skorzystać na zasadach ogólnych.

Oczywiście decyzja co do tego, które rozwiązanie jest lepsze, zależy od oceny okoliczności danego kontraktu przez strony, jednak ryzyko wiąże się z samym brakiem wskazania, jaka jest to decyzja. Jest tak, ponieważ na gruncie różnych przepisów, które mogą znaleźć zastosowanie do oceny klauzuli, sytuacja taka może być różnie interpretowana.

I tak, na gruncie rozporządzenia 1215/2012 Bruksela I bis – stosującego się generalnie do stosunków wewnątrz Unii Europejskiej – art. 25 wprowadza domniemanie, że wybrana jurysdykcja jest wyłączna, o ile strony wprost nie zastrzegą odmiennie. Z kolei polski Kodeks postępowania cywilnego takiej normy nie zawiera i przyjmuje się raczej, że domniemanie – jeśli jakieś w ogóle operuje – działa dokładnie odwrotne. Takie rozumowanie wspiera art. 1105 k.p.c., który odrębnie reguluje tzw. umowę derogacyjną, czyli umowę o pozbawienie polskich sądów jurysdykcji na rzecz sądów innego państwa, czyli właśnie klauzulę jurysdykcji wyłącznej. Rzecz jasna nie da się przewidzieć, czy i jakie domniemania funkcjonują w prawie procesowym państwa trzeciego, którego sądy zostały wybrane.

W razie milczenia o kwestii wyłączności istnieje więc ryzyko wystąpienia nieprzewidzianych – i potencjalnie niechcianych – skutków.

Decydując, czy jurysdykcja ma być wyłączna, czy też nie, warto pamiętać o istnieniu i treści Konwencji haskiej z dnia 30 czerwca 2005 r. o umowach dotyczących właściwości sądu. Konwencja ta zawiera podstawy dla uznawania i wykonywania wyroków m.in. w Wielkiej Brytanii i przez to bardzo zyskała na znaczeniu praktycznym po Brexicie, stanowiąc obecnie główny instrument obrotu orzeczeń sądowych między państwami UE a Wielką Brytanią (obowiązuje aktualnie również w Meksyku i Singapurze). Otóż konwencja ta ma zastosowanie tylko do umów o wyłączną jurysdykcję. Nie zawiera jednocześnie żadnych reguł interpretacyjnych (domniemań) w tym zakresie, a więc ciężar udowodnienia, że zawarto umowę o wyłączną właściwość sądu, spoczywał będzie zwykle na stronie, która będzie chciała się na ten fakt powołać przed sądem.

3. Asymetryczne klauzule

W praktyce rozwiniętych rynków, zwłaszcza finansowych, dość częstym rozwiązaniem są asymetryczne klauzule jurysdykcyjne, czyli takie, które przyznają stronom różne prawa w zakresie mechanizmu rozwiązywania sporów, zwykle dając jednej stronie prawo do pozywania w innych lub liczniejszych sądach niż drugiej.

Specyficzną cechą polskiego prawa jest tymczasem pewna nieufność wobec asymetrycznych rozwiązań procesowych, zarówno w przypadku klauzuli wyboru jurysdykcji, jak i zapisów na sąd polubowny (arbitraż). Wspomniany już wcześniej art. 1105 k.p.c. mówi w swoim paragrafie 3., że Jurysdykcji sądów polskich nie wyłącza umowa, na podstawie której tylko jedna ze stron może wytoczyć powództwo przed sądy państwa obcego. Przepis ten może znaleźć zastosowanie, gdy wybór stron pada na jurysdykcję spoza Unii Europejskiej. W przeciwnym razie stosują się przepisy rozporządzenia unijnego 1215/2012 (Bruksela I bis), które nie zawierają analogicznego ograniczenia.

Należy podkreślić, że art. 1105 § 3 k.p.c. wyraża się bardzo precyzyjnie, mówiąc o klauzuli przyznającej tylko jednej ze stron pozywanie przed sądem obcym (tzn. niepolskim), a nie o każdej nierówności w klauzuli jurysdykcyjnej. Ponieważ jest to przepis o charakterze wyjątkowym, należy go wykładać zawężająco, wobec czego inne przypadki asymetrii są raczej dopuszczalne, np. przyznanie jednej ze stron prawa do pozywania w większej liczbie państw lub w innych państwach, niż drugiej. Z perspektywy ochrony przed niepożądanym naruszeniem art. 1105 § 3 k.p.c. istotne jest w zasadzie tylko to, aby obydwie strony miały prawo pozywać poza granicami Polski.

4. Rozbieżność jurysdykcji i prawa właściwego

Częściej niż by się mogło wydawać jako sądy właściwe są wskazywane sądy państwa, w którym nie obowiązuje wybrane przez strony prawo właściwe. Choć rozwiązanie takie jest formalnie dopuszczalne, to jednak – z perspektywy realiów procesowych – należy je zdecydowanie odradzić. Sądy czują się niekomfortowo, stosując prawo obce. Nie mają bezpośredniego dostępu do jego aktów prawnych, muszą zamawiać ich tłumaczenie na język urzędowy własnego państwa i – w przypadku sądów polskich – pobierać je od Ministerstwa Sprawiedliwości za pośrednictwem dość archaicznej procedury. Nie można też liczyć na znajomość orzecznictwa i doktryny przez sąd, o ile nie zostanie zaoferowana przez jedną ze stron, na które ogólnie spada ciężar wyłożenia sądowi właściwego prawa.

Wszystko to sprawia, że rozstrzygnięcia sądowe w takich sprawach są zawsze obarczone większym ryzykiem i są bardziej nieprzewidywalne. Procesy takie generują także większe koszty: z powodu dodatkowych tłumaczeń aktów prawnych czy orzecznictwa, ale też z uwagi na potrzebę angażowania kancelarii prawnych z co najmniej dwóch państw, tj. państwa prawa właściwego oraz państwa sądu, który rozpoznaje sprawę.

5. Jurysdykcja krajowa a właściwość miejscowa

Podobną, ale odrębną kwestią jest właściwość miejscowa sądu, czyli właściwość konkretnego sądu w ramach danego państwa, np. sądu powszechnego w Rzymie (Tribunale Ordinario di Roma) w ramach jurysdykcji krajowej sądów Republiki Włoskiej. Częściej właściwość miejscową sądu określa się pośrednio, przez wskazanie rejonu, dla którego sąd ma być właściwy, czyli np. „sąd powszechny właściwy dla miasta Rzymu”.

Zagadnienia jurysdykcji krajowej i właściwości miejscowej, ze względu na swoje podobieństwo, często są łączone w ramach jednej klauzuli umownej, co jest oczywiście dopuszczalne, ale wymaga przemyślanego podejścia.

Przede wszystkim należy mieć na względzie, że kwestię jurysdykcji krajowej oraz właściwości miejscowej regulują zwykle odrębne przepisy. Może się zdarzyć, że w wybranej jurysdykcji prawo wewnętrzne ogranicza czy nawet wyłącza możliwość wyboru właściwości miejscowej sądu. Może też się zdarzyć, że na skutek reorganizacji dany sąd przestanie istnieć. Jeżeli klauzula odnosiła się ściśle tylko do jednego konkretnego sądu, w takich wypadkach może okazać się, odpowiednio, nieważna lub niewykonalna.

W wielu przypadkach (z zastrzeżeniem punktu 6 poniżej) najbezpieczniejszym rozwiązaniem jest rezygnacja z określania właściwości miejscowej sądu i poprzestanie na wyborze jurysdykcji krajowej. Ewentualnie należy w umowie wyraźnie rozdzielić wybór jurysdykcji sądowej od wyboru właściwości miejscowej sądu, np. wskazując w jednym ustępie (artykule), że jurysdykcję krajową mają sądy Republiki Włoskiej, a w drugim, że sądem właściwym będzie sąd właściwy dla miasta Rzymu. Wybór sądu właściwego można też opatrzyć odpowiednimi zastrzeżeniami, np. że w razie gdyby konkretny sąd nie uznał się za właściwy, wybór samej jurysdykcji krajowej pozostaje w mocy.

6. Państwa o niejednorodnym systemie sądowniczym

Powyższe uwagi należy opatrzyć zastrzeżeniem dotyczącym państw o niejednorodnym systemie sądowniczym, zwłaszcza (choć nie tylko) federalnych.

W takich przypadkach ryzyko wiąże się z przeoczeniem charakteru systemu prawnego danego państwa i wskazanie w klauzuli np. ogólnie na właściwość sądów Stanów Zjednoczonych Ameryki, podczas gdy każdy stan USA posiada własny wymiar sprawiedliwości i strukturę sądów, a ponadto istnieje równoległa struktura sądów federalnych. Sytuacja jest podobna w przypadku Australii i Kanady. Sporadycznie zdarzają się też państwa o ustroju unitarnym, gdzie istnieje kilka odrębnych struktur sądowych, np. Wielka Brytania, która w istocie składa się z trzech jurysdykcji prawno-sądowych: Anglii i Walii (razem), Szkocji oraz Irlandii Północnej (pomijając już zróżnicowany status prawny zamorskich terytoriów). Odrębne sądownictwo i prawo ma też m.in. Hongkong, w ramach polityki „jedno państwa, dwa systemy” Chińskiej Republiki Ludowej.

W tym zakresie można jedynie zalecać ostrożność i odpowiedni namysł przy wyborze jurysdykcji, a także – w wątpliwych przypadkach – zasięgnięcie opinii lokalnych prawników nt. warunków skuteczności umownego wyboru jurysdykcji ich sądów.

Zalecana prostota, byle przemyślana

Dla pełnego obrazu trzeba dodać, że opisane problemy często da się rozwiązać przez odpowiednią interpretację umowy, a ryzyko rozbieżnych orzeczeń sądów ograniczają nieraz przepisy, takie jak np. art. 45 ust. 2 i 3 rozporządzenia Bruksela I bis, który co do zasady wyłącza możliwość kwestionowania jurysdykcji sądu państwa UE, który wydał już wyrok, przez sądy innych państw członkowskich Unii.

Niemniej opisanych ryzyk nie można lekceważyć, zwłaszcza jeśli w grę wchodzą państwa spoza przyjaznego dla uznawania i wykonywania wyroków środowiska prawnego Unii Europejskiej. Ryzyka te warto świadomie ograniczać także dlatego, że źródło problemu – czyli sposób sformułowania umowy – pozostaje w pełni w gestii stron.

Nie ma oczywiście jednej recepty na klauzulę jurysdykcyjną, która sprawdzi się przy każdej transakcji, ponieważ jej kształt powinien być każdorazowo dostosowany do parametrów danego kontraktu. Z tym zastrzeżeniem można jednak ogólnie powiedzieć, że bezpieczniejsze są rozwiązania proste i spójne, np. krótkie wskazanie na wyłączną właściwość sądów państwa X (po upewnieniu się, czy ma jednorodny system sądowniczy) do rozpoznawania sporów wynikających z danej umowy lub związanych z tą umową, gdzie prawem właściwym umowy jest właśnie prawo państwa X. Każda komplikacja tego typu podstawowego rozwiązania powinna być uzasadniona rzeczywistą potrzebą i dobrze przemyślana.

Maciej Zych, adwokat, praktyka postępowań sądowych kancelarii Wardyński i Wspólnicy