Opłaty pobierane przez parabanki pod lupą UOKiK | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Opłaty pobierane przez parabanki pod lupą UOKiK

Urząd skontrolował wzorce umowne 30 firm pożyczkowych. We wszystkich znalazł nieprawidłowości. Połowa firm podawała zaniżoną wysokość rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO). Wobec wszystkich skontrolowanych wszczęto postępowania.

UOKiK przeanalizował 73 wzorce umów oraz kopie 300 umów faktycznie zawartych z konsumentami przez 30 firm pożyczkowych. Prezes Urzędu zidentyfikował w sumie 207 naruszeń przepisów obowiązującego prawa. Wobec wszystkich skontrolowanych wszczęto postępowania w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów. Ponadto Prezes UOKiK planuje skierować do sądu 12 pozwów o uznanie stosowanych klauzul za sprzeczne z prawem.

Urząd sprawdzał, jakimi kosztami parabanki obciążają konsumentów i czy rzetelnie informują ich o opłatach. Z analizy Urzędu wynika, że klienci nie zawsze są świadomi wysokich kosztów oferowanych pożyczek.

Pożyczki w parabankach można podzielić zasadniczo na 3 typy: tzw. „chwilówki” (do 30 dni, na niewielkie kwoty, do około 2,5 tys. zł), tzw. „tygodniówki” (zawierane na 25-52 tygodni, raty spłacane co tydzień) oraz pożyczki spłacane w ratach miesięcznych. Trudno stwierdzić, ile firm pożyczkowych działa na polskim rynku, gdyż obecne przepisy nie nakazują odrębnej rejestracji tego typu działalności. Urząd ustalił listę 72 przedsiębiorców, spośród których skontrolował 30.

Pożyczki parabankowe są oferowane głównie osobom, które mogłyby mieć kłopot z uzyskaniem kredytu bankowego. Duże jest w związku z tym ryzyko niewypłacalności konsumentów. Dlatego firmy pożyczkowe, by zrekompensować ewentualne straty, stosują znacznie wyższe opłaty za oferowany produkt.

Obowiązujące przepisy nie ustanawiają zamkniętego katalogu kosztów związanych z kredytem konsumenckim. Jeżeli zaś chodzi o wysokość tych kosztów, ustawowo ograniczona jest wyłącznie wysokość oprocentowania (do czterokrotności stopy kredytu lombardowego NBP). Ponieważ dopuszczalne oprocentowanie (obecnie 17%) nie rekompensuje możliwych strat, niektórzy przedsiębiorcy, zwłaszcza oferujący „chwilówki”, rezygnują z jego pobierania, ustalając za to wysoką prowizję lub opłatę przygotowawczą. W przypadku pożyczek z tzw. obsługą w domu zdecydowana większość kosztów dotyczy opłaty za tę obsługę, pozostałe koszty są stosunkowo niskie.

UOKiK podkreślił, że na rynku jest miejsce dla wszelkiego rodzaju produktów finansowych, również tych, których koszty są wysokie. Korzyścią dla konsumenta jest bowiem szybki dostęp do gotówki i krótkoterminowość pożyczki. Klient musi mieć jednak pełen dostęp do informacji i możliwość porównania różnych ofert. Z tym zaś nie jest najlepiej.

Stwierdzone nieprawidłowości dotyczyły naruszenia obowiązków informacyjnych wynikających z ustawy o kredycie konsumenckim. Spośród zbadanych przedsiębiorców pięciu w ogóle nie przekazywało konsumentom przed zawarciem umowy obowiązkowego formularza informacyjnego. Inni nie podawali w tym formularzu wymaganych informacji o stopie oprocentowania kredytu, o całkowitej kwocie kredytu czy o całkowitej kwocie do zapłaty. Dwunastu przedsiębiorców nie informowało o innych kosztach pożyczki. Z kolei we wzorcach umownych brakowało informacji o czasie obowiązywania umowy, terminie wypłaty kredytu, całkowitej kwocie do zapłaty i innych kosztach kredytu. W połowie zbadanych przypadków firmy pożyczkowe wprowadzały też swoich klientów w błąd co do wysokości rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania (RRSO).

RRSO to efektywna stopa oprocentowania kredytu, uwzględniająca wszystkie jego koszty, tak jakby były one oprocentowaniem w stosunku rocznym. Przedsiębiorcy, wyliczając RRSO, nie uwzględniali jednak wszystkich kosztów pożyczki. Zgodnie z analizą UOKiK wskazywana RRSO było zaniżona dziesięcio-, albo i dwudziestokrotnie (np. RRSO deklarowana 125,64%, RRSO faktyczna 2333,95%).

UOKiK zwrócił też uwagę, że niektóre koszty pożyczek są nieadekwatne do czynności wykonywanych przez pożyczkodawcę. Przykładem mogą być opłaty za odbiór rat w domu klienta, które są uzależnione od kwoty pożyczki (ok. 290 zł w przypadku pożyczki na kwotę 700 zł, zaś 2,5 tys. zł w przypadku pożyczki na kwotę 6 tys. złotych). Uzależnienie tej opłaty od kwoty pożyczki dowodzi, że nie jest to faktycznie opłata za czynność techniczną, ale ukryta prowizja.

Nadmiernie wysokie są też opłaty za czynności windykacyjne, które również powinny odzwierciedlać rzeczywiste koszty czynności. Tymczasem przedsiębiorcy zastrzegali sobie opłatę za czynności, które nie muszą się wiązać z jakimikolwiek kosztami. Bardzo wysoko wyceniali też koszty monitów sms-owych, telefonicznych i listownych (od kilkudziesięciu do nawet kilkuset złotych). Zdarzały się też rażąco wygórowane kary umowne, takie jak kara w wysokości czterokrotnej sumy pożyczki za złożenie fałszywego oświadczenia przez pożyczkobiorcę.

Urząd zwrócił też uwagę, że niektóre firmy pożyczkowe zarabiają faktycznie na nieudzielaniu pożyczek, pobierając wysokie opłaty przygotowawcze i odmawiając ostatecznie udzielenia pożyczki ze względu na brak zdolności kredytowej konsumenta lub nieprzedstawienie przez niego żądanych wysokich zabezpieczeń – w sytuacji, gdy ów brak zdolności kredytowej i brak możliwości przestawienia zabezpieczeń jest z góry wiadomy.

W raporcie UOKiK opowiedział się za rozważeniem wprowadzenia przepisów limitujących koszty ponoszone przez konsumentów. Obecnie bowiem ograniczenia dotyczą tylko odsetek, a nie pozostałych kosztów pożyczki, w związku z czym główny ciężar kosztów pożyczki przenosi się z odsetek na pozostałe należności. Zastrzegł jednak, że ewentualny limit powinien uwzględniać specyfikę pożyczek krótkoterminowych.

Urząd opublikował też na swojej stronie poradnik dla konsumentów planujących zawrzeć umowę pożyczki z instytucją parabankową, wskazując, na jakie opłaty należy zwrócić uwagę.

Justyna Zandberg-Malec