O regulacjach sektora energetycznego trzeba myśleć globalnie
Przy okazji rozmów o TTIP pojawiła się szansa na zniesienie ograniczeń w eksporcie amerykańskiej ropy i gazu, które obowiązują od 1938 roku. W Europie wzrosłoby bezpieczeństwo dostaw surowców energetycznych, a USA, konkurując na rynku europejskim, wzmocniłyby wschodnie rubieże NATO.
Sektor energetyczny to jeden ze źródłowych obszarów wspólnej polityki unijnej, zbudowanej historycznie na Europejskiej Wspólnocie Węgla i Stali. Pozostaje jednak w dalszym ciągu pod wpływem silnych regulacji krajowych, wobec których europejski interes polityczny niekiedy musiał ustępować. Podobnie jest zresztą na innych rynkach regulowanych (telekomunikacja, transport, wyroby farmaceutyczne), gdzie międzynarodowe umowy handlowe i inwestycyjne bywają interpretowane jako ograniczenie prawa rządów poszczególnych państw do tworzenia autonomicznych „regulacji w interesie publicznym”.
Jedną z funkcji międzynarodowego prawa gospodarczego jest nakładanie na państwa ograniczeń np. w stosowaniu praktyk chroniących własny przemysł. Protekcjonizm jest w prawie europejskim co do zasady zakazany, ale w sektorze energetyki przybiera często bardzo złożone formy, więc niełatwo go przełamać lub ominąć. Przysparza to sporo pracy Trybunałowi Sprawiedliwości UE, którego orzeczenia mają jak wiadomo wpływ na interpretację prawa unijnego we wszystkich państwach członkowskich.
Dużo pracy w Brukseli
Stosunkowo łatwiej osiągać w ramach Unii Europejskiej porozumienie w sprawach uregulowań otwierających sektorowy rynek dla zupełnie nowych rozwiązań technologicznych, np. w dziedzinie OZE. Konkurencyjność w nowych inwestycjach łatwiej akceptować, kiedy ich wpływ na „stare” technologie jest głównie pośredni, np. poprzez unormowania ochrony środowiska. Wrażenie, że zasiedziałe rynkowe oligopole ograniczają zakres systemowych zmian rynkowych, jest jednak mylące.
Pomimo że w obecnym składzie Parlamentu Europejskiego jest spora reprezentacja partii eurosceptycznych, systematycznie wzrasta aktywność w tworzeniu nowych uregulowań dla sektora produkcji energii, sieci przesyłowych i surowców. Tylko w lipcu Komisja Europejska ogłosiła publiczne konsultacje w sprawach przygotowania nowych aktów prawnych i strategii w kilku kluczowych dziedzinach:
- projekt zmiany dyrektywy ETS regulującej europejski system handlu emisjami
- strategia rynku gazu i magazynowania gazu
- ustanowienie listy rocznych priorytetów w dziedzinie oznaczania sieci i zaleceń na lata 2016 i następnych
- gospodarka odnawialna
- rynek odpadów
- bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej.
To tylko świeże przykłady, lista zadań legislacyjnych i politycznych na najbliższe miesiące i lata jest długa. Wymaga to od uczestników sektora odejścia od taktyki „bezpiecznej lokalności”. Imperatywem staje się zrozumienie zmieniających się uwarunkowań zewnętrznych i dostosowanie strategii do kontekstu regionalnego, europejskiego i globalnego. Potrzebne jest intensywne zaangażowanie w debatę na brukselskich forach. Służą temu między innymi takie organizacje jak stworzony z polskiej inicjatywy think tank CEEP (Central Europe Energy Partners, www.ceep.be). Reprezentuje on interesy firm całego regionu tej części Europy, dzięki czemu wypracował sobie szansę wpływania na procesy decyzyjne na najwyższym poziomie instytucji europejskich. Jednym ze strategicznych wyzwań w tym zakresie są europejsko-amerykańskie negocjacje na temat strefy wolnego handlu TTIP (umowy o transatlantyckim partnerstwie w dziedzinie handlu i inwestycji).
Wątki energetyczne i surowcowe dopiero od niedawna pojawiły się w rozmowach o TTIP, głównie dlatego, że w głównym nurcie negocjacji znalazły się inne problemy rynkowe – w tych dziedzinach, w których rozwój konkurencji pomiędzy firmami amerykańskimi i europejskimi jest ograniczony przez rozbieżność standardów lub różnice w uregulowaniach prawnych. Porozumienie w sprawach inwestycji w sektorze energii (priorytet Amerykanów) oraz dostaw ropy i gazu (priorytet Europejczyków) ma jednak wymiar szczególny i niezależny od potencjalnych korzyści z ogólnych ułatwień w handlu towarami i usługami. Porozumienie takie miałoby fundamentalne znaczenie dla całej światowej gospodarki, ponieważ przebudowałoby geopolityczną mapę wpływów. Dlatego zdefiniowanie przez CEEP specyfiki interesów firm z regionu Europy Środkowo-Wschodniej jest tak istotne, bez względu na to, co sądzą o swojej dzisiejszej pozycji na własnym rynku poszczególne firmy sektora.
TTIP chciany i niechciany
Zwolennicy TTIP twierdzą, że to droga do ochrony liberalnych zasad światowego handlu. Po obniżeniu barier i zwiększeniu przejrzystości uregulowań oczekuje się zwykle pozytywnych efektów, chociaż doświadczenie uczy, że rzeczywistość bywa bardziej złożona. Z perspektywy polityki globalnej TTIP to dla Zachodu ostatnia szansa, by zachować zdolność ustalania zasad dla systemu światowego handlu.
Przeciwnicy TTIP straszą opinię publiczną upadkiem wielu sektorów gospodarki pod naporem partykularnych interesów wielkich korporacji. Miałoby dojść do dezintegracji norm, które Europa wypracowała w dziedzinie ochrony żywności, środowiska, wyrobów chemicznych, pogorszeniem się warunków zatrudnienia i bezpieczeństwa socjalnego. Niektóre obawy nie są bezzasadne, szczególnie w dziedzinie rolnictwa, przemysłu spożywczego, małych i średnich przedsiębiorstw. Jeżeli jednak wola polityczna po obu stron będzie wystarczająca, to problemy powinny być stopniowo rozstrzygane.
Debata nad projektem unii energetycznej w Europie ujawniła, jak różnie mogą być interpretowane podstawowe interesy poszczególnych państw dziedzinie surowców, produkcji i przesyłu energii. Powodzenie rozmów europejsko-amerykańskich może tu wiele zmienić.
Piotr Rutkowski, praktyka prawa nowych technologii kancelarii Wardyński i Wspólnicy