Krzysztof Libiszewski: Spory pomiędzy wspólnikami zawsze przynoszą szkody spółce | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Krzysztof Libiszewski: Spory pomiędzy wspólnikami zawsze przynoszą szkody spółce

Portal Procesowy: Współkieruje Pan Zespołem Prawa Korporacyjnego, Restrukturyzacji Spółek i Kontraktów Handlowych kancelarii Wardyński i Wspólnicy. Zespół ten zajmuje się głównie obsługą prawną transakcji, w których strony łączy wspólny cel gospodarczy. Ale rozumiem, że zdarzają się też spory.

Krzysztof Libiszewski: Owszem. Najczęściej biorą się one stąd, że skład osobowy wspólników, dostosowany do pierwotnej struktury inwestycji, długo pozostaje niezmienny. Taka struktura wspólnicza nie zawsze nadąża za rozwojem działalności spółki i w efekcie nie odzwierciedla rzeczywistej kontroli wspólników nad spółką oraz faktycznego wpływu poszczególnych wspólników na rozwój spółki.
Ta dysproporcja często staje się źródłem konfliktów między wspólnikami, którzy albo dążą do zachowania korzystnego dla nich status quo, albo odwrotnie, próbują ten stan rzeczy zmienić.
Spory mogą być też związane z mieszanym składem wspólniczym, czyli z istnieniem kontrolującego spółkę wspólnika większościowego, którego udział w kapitale zakładowym spółki jest proporcjonalny do jego wkładu w rozwój spółki, oraz wspólników mniejszościowych, którzy w spółce jedynie uczestniczą. Interesy wspólników większościowych i mniejszościowych mogą być do tego stopnia rozbieżne, że dochodzi do konfliktów.
Wspólnik większościowy może chcieć, by spółka się rozwijała, więc niekoniecznie jest zainteresowany wypłatą dywidend, a wspólnicy mniejszościowi, jako że nie uczestniczą tak bardzo we wzroście spółki, zwykle są zainteresowani krótkofalową realizacją inwestycji. Konflikt może się też pojawić, gdy wspólnik większościowy zechce włączyć spółkę do grupy kapitałowej, którą kontroluje lub w której uczestniczy, i w efekcie spółka zacznie prowadzić w ramach tej grupy szereg transakcji korzystnych dla grupy jako takiej, ale niekoniecznie jednoznacznie korzystnych dla wspólników mniejszościowych.
I co dalej? Negocjacje czy od razu do sądu?
Nie wszyscy wspólnicy mają ten dar, że potrafią się ze sobą dogadać, do czego my jako prawnicy zespołu prawa korporacyjnego, zajmującego się rozwiązywaniem sporów między wspólnikami, gorąco namawiamy. Spory pomiędzy wspólnikami zawsze przynoszą szkody spółce, gdyż nie pozwalają na jej dynamiczny rozwój i rodzą rozbieżne koncepcje dotyczące dalszej działalności. W naszej praktyce nie zetknęliśmy się ze sporem, który nie naruszyłby w jakiś sposób wartości spółki.
Kiedy konflikt pomiędzy wspólnikami narasta, zawsze radzimy, żeby poszukać rozwiązania polubownego, które pozwoli na zachowanie wartości spółki. Drogi wspólników, którzy nie potrafią już dłużej ze sobą współpracować, mogą się przecież rozejść w sposób niekonfliktowy i ekonomicznie dla tych wspólników korzystny.
Jeżeli jednak nie sposób osiągnąć takiego porozumienia, często rodzi się konflikt prawny, sprowadzający się do tego, że któryś ze wspólników zaczyna kwestionować rozstrzygnięcia organów spółki i skrupulatnie badać, czy są one podejmowane w sposób formalnie prawidłowy. Jeżeli tak nie jest, próbuje doprowadzić do uchylenia zapadłych rozstrzygnięć. Spółka wkracza wówczas w długotrwały okres ścisłego nadzoru nad tym, jak jej organy funkcjonują, i niepewności co do tego, czy raz zapadłe rozstrzygnięcia utrzymają się w mocy.
Jak można się bronić w sytuacjach, gdy któryś ze wspólników bezustannie kwestionuje rozstrzygnięcia organów spółki? Czy tylko dbać o ich formalną prawidłowość, czy można np. oskarżyć takiego wspólnika o działanie na szkodę spółki?
Bardzo trudno byłoby dać receptę dobrą na każdą sytuację. Zawsze, gdy taka sprawa do nas trafia, analizujemy możliwości działań danego klienta. Zależą one przede wszystkim od tego, czy chodzi o wspólnika mniejszościowego, czy większościowego.
W przypadku wspólnika większościowego, który ma problem z konfliktogennym wspólnikiem albo grupą wspólników mniejszościowych, należy dążyć do tego, żeby taki wspólnik mniejszościowy został ze spółki wykluczony lub żeby sam z niej ustąpił.
W przypadku spółek z o.o. możemy korzystać z mechanizmu wykluczenia wspólnika, który pozwala na pozbawienie praw wspólniczych tych wspólników, którzy de facto działają na szkodę spółki, z nadużyciem praw im przysługujących. W przypadku spółek akcyjnych mamy możliwość zastosowania mechanizmu „wyciśnięcia” wspólników, czyli przymusowego wykupu należących do nich akcji.
Z kolei jeżeli reprezentujemy wspólnika mniejszościowego, skupiamy się na tym, czy działania wspólnika większościowego są zgodne z prawem i czy są podejmowane w najlepszym interesie spółki. Jeśli tak nie jest, w wielu przypadkach takie działania można negować.
Najdalej idącym środkiem dostępnym w przypadku sporów wspólników jest powództwo o rozwiązanie spółki, jeżeli osiągnięcie celów tej spółki stało się niemożliwe, a istniejące relacje pomiędzy wspólnikami nie rodzą nadziei, żeby ta sytuacja się istotnie zmieniła.
Ile może trwać takie postępowanie?
Należy z góry zauważyć, że powództwa o wykluczenie wspólnika i powództwa o rozwiązanie spółki są w Polsce relatywnie rzadkie i rzadko skuteczne. Sądy bardzo niechętnie stosują wspomniane instrumenty, gdyż stoją na stanowisku, że są one środkiem ostatecznym.
Takie powództwa są ze swej natury długotrwałe, choćby dlatego, że procedura postępowania cywilnego w Polsce nadal jest dość skomplikowana, pomimo reform wprowadzonych w ostatnim dziesięcioleciu. Do tego dochodzi kwestia zebrania prawidłowego materiału dowodowego, w tym dowodów ze świadków i z opinii biegłych. Ze względu na wysoce zaostrzone przesłanki stosowania obu tych powództw jest kluczowe, aby przedstawić sądowi materiał dowodowy uzasadniający ich zastosowanie.
Gromadzenie materiału i konfrontowanie dowodów z dowodami przedstawianymi przez stronę przeciwną jest procesem bardzo długotrwałym. Do tego trzeba się liczyć z możliwością wniesienia środków odwoławczych. W efekcie spory wspólnicze, w których asystowaliśmy, zawsze były procesami wieloletnimi i rzadko kończyły się pozytywnie dla spółki. Za miarę naszego sukcesu uważamy bowiem doprowadzenie do tego, żeby strony jednak się porozumiały co do warunków ugodowego rozstania i zlikwidowania współudziału w spółce.
Skoro spory są długotrwałe, kosztowne i szkodliwe dla spółki, jak można im zapobiec?
Najbardziej zdroworozsądkowym, prostym, a zarazem skutecznym środkiem jest prawidłowe ukształtowanie struktury wspólniczej, tak aby liczba głosów czy udział w kapitale zakładowym odzwierciedlały rzeczywisty wpływ danego wspólnika na spółkę. Należy też realnie oceniać możliwości współpracy i tworzyć raczej spółki o prostej strukturze wspólniczej, a w umowach spółek oraz towarzyszących im umowach wspólników zawierać takie zapisy, które umożliwią rozstrzygnięcie sytuacji patowych.
Wielu prawników, przynajmniej tych reprezentujących wspólników mniejszościowych, ma tendencję, żeby do umów spółek czy umów wspólników wpisywać mechanizmy blokujące podejmowanie rozstrzygnięć w spółce. Zakładają bowiem, że możliwość zablokowania działań spółki przez któregoś ze wspólników wymusi podjęcie rozmów i osiągnięcie kompromisu.
Teoria często jednak rozmija się z praktyką. Umowy spółki czy umowy wspólników przewidujące istnienie sytuacji niemożliwych do rozstrzygnięcia w ramach organu spółki są oczywistym źródłem konfliktów. Rzadko przekładają się one na sprawną i cechującą się dobrą wolą współpracę. O ile to więc możliwe, rekomendujemy, aby takie mechanizmy nie były stosowane, a jeśli już są stosowane, aby zrównoważyć je mechanizmami pozwalającymi jednemu czy drugiemu wspólnikowi przejąć całkowitą kontrolę nad spółką, tak by impas nie trwał długo.
Należy więc prawidłowo odzwierciedlać wpływy wspólników na spółkę, w umowie spółki unikać zapisów umożliwiających powstawanie sytuacji nierozwiązywalnych, a także zdroworozsądkowo oceniać wzajemne interesy gospodarcze związane z funkcjonowaniem spółki. Wspólnicy nie powinni patrzeć na spółkę jak na sferę swoich wyłącznych wpływów i nadużywać tych praw, które ich na rzecz zostały zastrzeżone, żeby w efekcie nie naruszać interesów pozostałych wspólników.
Są to porady bardzo ogólne i tak naprawdę to zadaniem prawnika jest takie skonstruowanie umowy spółki, aby interesy wspólników były wyważone, żeby nie tworzyć sytuacji nierozwiązywalnych i raczej ułatwiać współpracę między wspólnikami niż ją blokować. Stworzenie takich dokumentów wymaga doświadczenia, zrozumienia procesów gospodarczych, które będą w przyszłości w spółce zachodziły, i z pewnością nie da się tego sprowadzić do jednej prostej recepty.
Rozmawiała Justyna Zandberg-Malec