Mikołajowa inwigilacja | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Mikołajowa inwigilacja

Aby przeniknąć mikołajowe sekrety, można się wesprzeć tym, co oferują nowe technologie. Czy jednak prawo na to pozwala?

Wiele osób ma chrapkę, żeby zobaczyć Świętego Mikołaja zakradającego się z prezentami do choinki (jak on to robi, gdy w domu nie ma komina?). Stare sposoby – wieszanie dzwoneczków, zastawianie pułapek z ciasteczkami jako przynętą, nasłuchiwanie mikołajowych kroków z innego pokoju – rzadko są jednak skuteczne. Przy porannym rozpakowywaniu prezentów (znów zasnąłeś przy dziurce od klucza) w wielu głowach pojawia się ta sama myśl: za rok się uda…

Co niektórzy, bardziej zdeterminowani, sięgają do arsenału nowych technologii w służbie inwigilacji. Wszak aby prześledzić drogę Mikołaja, wystarczy montaż niewielkiego systemu monitoringu wizyjnego w domu i na zewnątrz (wreszcie dowiesz się, czy rzeczywiście ląduje na dachu, a być może zobaczysz też renifera Rudolfa). Co jednak, gdy Świętemu Mikołajowi się to nie spodoba? Lub, co gorsza, poweźmie kroki prawne?

Na pierwszy rzut oka można odetchnąć z ulgą. Ustawa o monitoringu wizyjnym jest na bardzo wczesnym etapie prac legislacyjnych i w efekcie brak jest przepisów, które wprost regulowałyby użycie systemów monitoringu zarówno na nieruchomościach prywatnych, jak i w sferze publicznej (uff… Mikołaj nic nie poradzi). Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby w pewnych sytuacjach stosować przepisy ustawy o ochronie danych osobowych. Będzie to uprawnione zwłaszcza wtedy, gdy na nagraniu zostanie utrwalony wizerunek osoby fizycznej (którą Mikołaj niewątpliwie jest), a zapis nagrania zostanie zachowany z możliwością późniejszego odtworzenia. Aby przetwarzać dane osobowe, musimy zaś spełnić szereg wymogów, a najczęściej jest nim także warunek uzyskania zgody osoby, której dane dotyczą (chytry cel zarejestrowania Mikołaja spaliłby wtedy na panewce…).

A gdyby monitoring wizyjny był użyty tylko w celach mikołajowych, jedynie w domu będącym własnością prywatną i ewentualnie w jego najbliższej okolicy? Wszak zgodnie z art. 3a ustawy o ochronie danych osobowych ustawy nie stosuje się do osób fizycznych, które przetwarzają dane wyłącznie w celach osobistych lub domowych (trudno wskazać bardziej osobisty cel niż spełnienie marzenia z dzieciństwa). Udzielając odpowiedzi na to pytanie, należy sięgnąć do wyroku Trybunału Sprawiedliwości z 11 grudnia 2014 r. (sprawa C‑212/13 Ryneš przeciwko Úřad pro ochranu osobních údajů), w którym wypowiedział się on na temat przetwarzania danych osobowych przez osobę fizyczną w trakcie czynności o czysto osobistym lub domowym charakterze.

W 2007 r. Czech František Ryneš miał poważniejszy problem niż łapanie Świętego Mikołaja. W poprzednich latach nieznani sprawcy kilkakrotnie wybijali szyby w oknach jego domu. W obawie o bezpieczeństwo swoje i rodziny František zainstalował pod dachem system kamer, rejestrujący wejście do domu i drogę publiczną. Dzięki temu sprawcy kolejnego ataku na dom Františka zostali ujęci. Jeden z nich zażądał jednak weryfikacji legalności systemu kamer, a czeski odpowiednik GIODO uznał, że František Ryneš nie spełnił obowiązków, które spoczywały na nim jako na administratorze danych osobowych. Sprawa trafiła do czeskiego Naczelnego Sądu Administracyjnego, który zwrócił się do Trybunału z pytaniem prejudycjalnym.

Trybunał Sprawiedliwości potwierdził, że obraz osoby zarejestrowany przez kamerę stanowi dane osobowe, o ile pozwala ustalić tożsamość danej osoby. Trybunał stwierdził także, że nadzór polegający na rejestracji obrazu osób, przechowywanego na sprzęcie nagrywającym w sposób ciągły (np. na twardym dysku) stanowi przetwarzanie danych osobowych.

Trybunał opowiedział się za wąskim rozumieniem pojęcia przetwarzania danych „w trakcie czynności o czysto osobistym lub domowym charakterze”. „Jeżeli nadzór kamer” – stwierdził Trybunał – „rozciąga się choćby częściowo na przestrzeń publiczną i tym samym jest skierowany poza sferę prywatną osoby dokonującej w ten sposób przetwarzania danych, o tyle nie powinien on być rozumiany jako czynność o czysto «osobistym lub domowym charakterze»”. Trybunał zwrócił jednak uwagę, że przepisy dyrektywy 95/46/WE w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych i swobodnego przepływu tych danych pozwalają w razie konieczności uwzględnić uzasadnione interesy administratora danych, w tym ochronę własności, zdrowia i życia tego administratora, a także jego rodziny. W prawie polskim takim przepisem jest art. 23 ust. 1 pkt 5 ustawy o ochronie danych osobowych, zgodnie z którym przetwarzanie danych jest dopuszczalne, gdy „jest to niezbędne dla wypełnienia prawnie usprawiedliwionych celów realizowanych przez administratorów danych albo odbiorców danych, a przetwarzanie nie narusza praw i wolności osoby, której dane dotyczą”.

Odnosząc opisywany wyrok Trybunału do prób zarejestrowania Świętego Mikołaja na taśmach monitoringu, trzeba stwierdzić, że jeśli kamera obejmuje jedynie sferę prywatną (trudno uznać domowy kominek za część innej sfery), jest to całkowicie dopuszczalne bez konieczności wypełniania obowiązków wynikających z faktu przetwarzania danych. Wątpliwe będzie natomiast kierowanie wzroku kamer poza sferę prywatną, np. na zaśnieżoną ulicę. Cele Mikołaja są wszak zacne, a nie niecne, i nie dałoby się uzasadnić inwigilacji Mikołaja (oraz innych przypadkowych osób) względami ochrony własności, zdrowia i życia. Poza tym po co ryzykować otrzymanie rózgi…

Jacek Czarnecki, praktyka prawa nowych technologii kancelarii Wardyński i Wspólnicy