Czy drony zastąpią Rudolfa? | Co do zasady

Przejdź do treści
Zamów newsletter
Formularz zapisu na newsletter Co do zasady

Czy drony zastąpią Rudolfa?

W związku z wdrażaniem nowych technologii w przedsiębiorstwie Mikołaj poważnie rozważa zmiany sposobu doręczania prezentów. Planuje m.in. zastąpić zaprzęg reniferów bezzałogowymi prezentodronami, co budzi spory niepokój Rudolfa.

Prezentodrony znacznie przyspieszyłyby dostarczenie paczek świątecznych. Zaoszczędziłyby Mikołajowi stresu związanego z nieterminowym doręczaniem podarków, a przede wszystkim odciążyłyby Mikołaja i jego pomocników. Poszkodowane byłyby właściwie tylko renifery. Zobaczmy, czy mają się czym martwić.

Prawo lotnicze

Prezentodrony w przestrzeni powietrznej to nie taka prosta sprawa. Prezentodron, zanim dotrze z Laponii do Polski, musi przemierzyć kilka krajów. Ale jak tu przecinać przestworza z worem prezentów, kiedy rozbieżności w przepisach lotniczych poszczególnych państw są tak duże? Do dziś nie powstały ani Wytyczne Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego, ani jednolite przepisy europejskie.

W Polsce możliwość poruszania się prezentodronów i wymogi, jakie muszą spełniać, zależeć będą m.in. od ich masy startowej. Lepiej, aby nie przekraczała ona 150 kg. Jednak nawet takie lekkie prezentodrony będą mogły poruszać się wyłącznie w zasięgu wzroku operatora (VLOS, visual line of sight). Loty poza zasięgiem wzroku (beyond visual line of sight, BVLOS) mogłyby odbywać się tylko w wyznaczonych strefach, a to w zasadzie uniemożliwia efektywne wypełnianie mikołajowej misji docierania w najodleglejsze zakątki kraju z nieoczekiwanymi podarkami. Do tego dochodzi jeszcze m.in. uzyskanie świadectwa kwalifikacji prezentodronów, ubezpieczenia OC i spełnienie innych szczególnych wymogów.

Mikołaj wspiera wprawdzie prace nad zmianami polskiego prawa lotniczego prowadzone przez zespół powołany w marcu 2013 r. przez Urząd Lotnictwa Cywilnego, jednak zespół ten z całą pewnością nie zdąży wypracować rozwiązania dla prezentodronów przed tegorocznymi świętami. W kategorii „prawo lotnicze” szala zdecydowanie przechyla się więc na korzyść Rudolfa. Ten potrafi prześlizgnąć się niezauważony po nieboskłonie, a ustawodawca i właściwe służby patrzą na niego z przymrużeniem oka. Bo i czas szczególny, i nos Rudolfa znajomy. W przypadku prezentodronów pobłażliwości nie będzie.

Dane osobowe

Mikołaj rozważa jednak automatyzację procesu doręczeń również z innego względu. Od lat ma za złe Rudolfowi, że ten nie zawsze pamięta, czy obdarowani ucieszyli się z lokówek czy gumowych hantli. Mikołaj lubi analizować takie informacje, żeby unikać nietrafionych prezentów na przyszłość. Dlatego postanowił zainwestować w prezentodrony rejestrujące dźwięki, obrazy, lokalizację i wszystko, co może służyć zbadaniu i zweryfikowaniu reakcji obdarowanego na prezent.

Spryt Mikołaja nie ucieszył jednak jego doradców prawnych. Prezentodrony w takim wypadku niewątpliwie będą zbierać i przetwarzać dane osobowe obdarowywanych. Z dużą dozą pewności Mikołaj będzie administratorem tych danych, a to wiąże się koniecznością wykonywania stosownych obowiązków, w tym wobec samych obdarowywanych. Przede wszystkim Mikołaj musiałby zebrać zgody obdarowywanych na przetwarzanie ich danych. Na dodatek część z tych danych może być danymi wrażliwymi, dotyczącymi np. przekonań religijnych. W ich przypadku konieczne jest uzyskanie zgody wyrażonej na piśmie. Mikołaj powinien też poinformować obdarowywanego m.in. o celu zbierania danych.

Sprostanie tym obowiązkom nie jest niemożliwe, bo akcja rozdawania prezentów ma charakter zaplanowany i ujęty w określone ramy. Zbieranie zgód i informowanie można przecież rozpoczynać już w połowie roku. Prezentodron mógłby np. wrzucać stosowne informacje o celu przetwarzania danych w formie broszur do kominów. Nie da się jednak ukryć, że takie działania nie pasują do polityki mikołajowej działalności, która w dużej mierze opiera się na elemencie zaskoczenia i spontaniczności. W kategorii „dane osobowe” również zatem wygrywa Rudolf.

Odpowiedzialność prawna

Wypadki przy pracy zdarzają się nawet najlepszym. Loty prezentodronów mogą wywołać różne zdarzenia i pociągać za sobą odpowiedzialność – cywilną lub karną. Chwila nieuwagi operatora i prezentodron może np. zahaczyć o lampki na choince, uszkadzając misternie skomponowaną instalację świetlną i powodując zwarcie w całej dzielnicy. Wydaje się, że Rudolf lepiej poradziłby sobie w takiej opresji. Dzięki urokowi osobistemu mógłby załagodzić sytuację i zakończyć sprawę polubownie. Potwierdzeniem tego jest fakt, że do siedziby Mikołaja jeszcze nigdy nie doręczono żadnego pozwu o odszkodowanie.

Z drugiej strony prezentodron sam może paść ofiarą świątecznego szaleństwa. Nie można wykluczyć, że któryś z oburzonych fanów Rudolfa w afekcie dokona np. zestrzelenia prezentodronu. W kategorii „odpowiedzialność prawna” Rudolf jest więc zdecydowanie mniej kłopotliwy.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze przeszkolenie elfów jako operatorów prezentodronów (albo inwestycja w te całkowicie autonomiczne), a także obsługa prawna całego przedsięwzięcia i to nie tylko w dziedzinach, o których mowa powyżej. Plus oczywiście umowy wdrożeniowe, serwisowe, licencje, umowy z wykonawcami itd.

Nie, nie – niech Amazon czy Deutsche Post testują i wykorzystują drony w swoich przedsiębiorstwach. Drony nie muszą przecież sprawdzać się w każdej działalności. W tej mikołajowej technologia jest ważna, ale jeszcze ważniejszy jest renifer.

Lena Marcinoska, praktyka własności intelektualnej i praktyka prawa nowych technologii kancelarii Wardyński i Wspólnicy